***oczami Arianne***
-Panienko! - odezwał się Larry, nasz kierowca. - Przepraszam, jeśli jestem wścibski, ale czy panienki rodzice wiedzą, że zabrała panienka ze sobą koleżanki?
- Nie, Larry. Porwałam dziewczyny i mam zamiar je pociąć na kawałeczki. - odpowiedziałam ze śmiechem, a Jess mi zawtórowała. Tylko Ellie siedziała, wpatrzona w okno. Trąciłam ją w rękę.
- Wciąż nie mogę uwierzyć że to zrobił, - mruknęła, nie odwracając się. Westchnęłam.
- A ty znowu o tym? Wiem, że rozwód jest dla ciebie ciężkim przeżyciem, ale ej, będzie fajnie. -szturchnęłam ją i zrobiłam najgłupszą minę jaką umiałam. Ellie zaśmiała się niemrawo.
- Hej, wesołki, czas wysiadać! - zawołała wesoło Jess..
- Tia...- westchnęłam. - Chyba wesołek i jego koleżka, gburek.-
Tym razem Ellie uśmiechnęła się naprawdę.
- Długo mam jeszcze czekać, aż jaśnie panienki zechcą ruszyć swe porcelanowe tyłki?!- Jess wyraźnie się niecierpliwiła.
Moja walizka była taaak gruba, że Larry i ja musieliśmy ją wtaczać po schodach.
- No, no, niezła hacjenda! - zawołała Ellie.
O tak, wróciła dawna Boo.
- No moje panie, teraz pokażę wam miejsce magiczne, gdzie otwierają się drzwi do miejsc, o których nie śniłyście...
- Chodzi o stajnię?- Jess uniosła jedną brew, a ja uśmiechnęłam się zadziornie.
- A jakże.
__________________________________________
Haha, już pierwszy rozdział, mam nadzieję że miło się czytało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz