czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 1

                                                       ***oczami Arianne***

 -Panienko! - odezwał się Larry, nasz kierowca. - Przepraszam, jeśli jestem wścibski, ale czy panienki rodzice wiedzą, że zabrała panienka ze sobą koleżanki?
 - Nie, Larry. Porwałam dziewczyny i mam zamiar je pociąć na kawałeczki. - odpowiedziałam ze śmiechem, a Jess mi zawtórowała. Tylko Ellie siedziała, wpatrzona w okno. Trąciłam ją w rękę.
- Wciąż nie mogę uwierzyć że to zrobił, - mruknęła, nie odwracając się. Westchnęłam.
 - A ty znowu o tym? Wiem, że rozwód jest dla ciebie ciężkim przeżyciem, ale ej, będzie fajnie. -szturchnęłam ją i zrobiłam najgłupszą minę jaką umiałam. Ellie zaśmiała się niemrawo.
- Hej, wesołki, czas wysiadać! - zawołała wesoło Jess..
- Tia...- westchnęłam. - Chyba wesołek i jego koleżka, gburek.-
Tym razem Ellie uśmiechnęła się naprawdę.
- Długo mam jeszcze czekać, aż jaśnie panienki zechcą ruszyć swe porcelanowe tyłki?!- Jess wyraźnie się niecierpliwiła.
Moja walizka była taaak gruba, że Larry i ja musieliśmy ją wtaczać po schodach.
- No, no, niezła hacjenda! - zawołała Ellie.
O tak, wróciła dawna Boo.
- No moje panie, teraz pokażę wam miejsce magiczne, gdzie otwierają się drzwi do miejsc, o których nie śniłyście...
- Chodzi o stajnię?- Jess uniosła jedną brew, a ja uśmiechnęłam się zadziornie.
- A jakże.
__________________________________________

Haha, już pierwszy rozdział, mam nadzieję że miło się czytało.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Prolog

                                                          It's time to begin, isn't it
                                                    i get a little bit bigger but then i'll admit
                                                    i'm just the same as I was
                                                      Now don't you understand
                                             That I'm never changing who i am. 
                               
                                                                         *Ellie*
-Ellie, wstawaj, już rano...
Łagodny głos mamy przedostał się do mojego jeszcze zaspanego mózgu.
- Zaraz... - wymruczałam i szczelniej otuliłam się kołdrą, ale w tej właśnie chwili poczułam lodowatą wodę wlewającą mi się za koszulkę. Wrzasnęłam i natychmiast usiadłam.
- Co wy do...
Usłyszałam śmiech mojego taty, i oburzony krzyk mamy.
- John, rozmawialiśmy już o tym, i naprawdę nie sądzę...-
- Daj spokój, mamo. -
Westchnęłam i wygramoliłam się ze zrytej pościeli. Rzuciłam rodzicom znaczące spojrzenie, oznaczające nakaz natychmiastowego wyniesienia się z mojego pokoju. Obrzuciłam moją szafę krytycznym spojrzeniem, po czym szybko wyciągnęłam jakieś ciuchy. Zbiegłam na dół, minęłam ciepłe jeszcze śniadanie i wypadłam na dwór. Jess oczywiście już tam czekała.
 - Dłużej się nie dało?
Obrzuciłam ją spojrzeniem pod tytułem "Lepiej ze mną nie zadzierać" , ale ona tylko się roześmiała.
 - Dobra, idziemy. Yyyy...Czekaj, gdzie jest Arianne?  -
Rozejrzała się z wściekłą miną, która nijak pasowała do jej twarzy anioła, ciemnych loków i kwiatowej sukienki.
Westchnęłam.
 - Jezu, Jess, spokojnie. -
Już nie raz musiałyśmy z Arianne radzić sobie z jej wybuchami agresji. Raz, na przykład, pobiła taksówkarza, bo powiedział do niej "laleczko". Innym razem nawrzeszczała na jakiegoś chłopczyka, bo trafił ją piłką. No tak. Jess nie należy do osób spokojnych.
- Jestem, jestem.  Słuchajcie, nawet... - Ruda potrząsneła głową.
- Taaaa, cokolwiek to było, musiało być super. A teraz hop, hop, ruchy moje panie! Jestem umówiona na dwunastą!
- A z kim to nasza panna "samotnik" jest umówiona? - spytałam z przekąsem - Czyżby kolejny samiec do odhaczenia na liście złamanych serc? -
Jess  prychnęła i zarzuciła włosami.
 - Dobra, jeśli chcemy znaleźć miejsce w Cheo, musimy się pospieszyć! - Cheo było niezwykle popularną kawiarnią.
Szybko pobiegłyśmy do przystanku autobusowego. Jakaś starsza pani spojrzała na nas z niesmakiem, ale ją zignorowałyśmy. Wygodnie umościłam się na jedynym wolnym miejscu, gdy poczułam że ktoś nade mną stoi. Był to jakiś chłopak. O dziwo, patrzył na mnie nie na Jess, co było niespodzianką. Zwykle nikt na mnie nie patrzy, może i jestem blondynką, ale nie tą z rodzaju "zimnych, wysokich, bladych królowych śniegu", ale mam zielone oczy, ciemną karnację i jestem niska. Jak tu na mnie patrzeć, skoro Jess jest w pobliżu?
 - Hej, jestem Ethan. - zagaił.
 - Ja jestem Ellie. - wyjąkałam, nie bardzo wiedząc co mo powiedzieć. Szybko zerknęłam za szybę i zobaczyłam szyld Cheo.
 - Uhm, sorki Ethan, ale to mój przystanek.
Wysiadłyśmy z autobusu.
- No, kto to był? - napadła na mnie Arianne. - Ładniutki, no nie powiem.
Czasem bywała trochę szalona, ale za to ją uwielbiałam.
W tej chwili moje rozmyślania przerwał widok całującej się pary. Kobieta była brunetką o ciemnej karnacji i długich nogach. Mężczyzna...Wstrzymałam oddech. To był mój tata. Kiedy wreszcie nas zauważył, ja stałam, nie mogąc się poruszyć. Podszedł do mnie.
 - Ellie...
- Daruj sobie! - wrzasnęłam. Ludzie obejrzeli się za mną, ale ja to zignorowałam. Chciałam tylko znaleźć się daleko stąd.

W domu
 - Jak mogłeś?! - mama krzyczała w kuchni. - Czy te wszystkie wspólne lata nic dla ciebie nie znaczą?! -
Zobaczyłam w jej oczach łzy. Więcej nie chciałam widzieć, nie chciałam słuchać. Pobiegłam do swojego pokoju.
Wieczorem mama przyszła do mnie, choć nie robiła już tak od wielu lat. Zobaczyłam że drży jej podbródek.
 - Kochanie, pewnie wiesz już o naszej kłótni. Po wielu słowach które nie powinny paść...
Mama wzięła głęboki wdech.
- ...Postanowiliśmy wziąć rozwód. Kochanie, musisz wiedzieć, że wciąż kochamy i ciebie, i twoje rodzeństwo, więc na czas rozwodu...
 - Wydusisz to z siebie?! - warknęłam.
- Pojedziecie z dziewczynkami na wieś, do willi rodziców Arianne.

___________________________________________________________________________

No i jest;D Mam nadzieję  że się podoba, ogólnie trochę się namęczyłam ale warto było. Jeśli macie jakieś pomysły co do fabuły, piszcie śmiało:)

~Zuza